niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 1: Co się zdarzyło we Mgle


 
Na imię jej było Kemuri no Ga, z Kirigakure. Nie była zbyt popularna w swojej wiosce. Szczerze powiedziawszy, bano się jej. Nie żeby na to zasłużyła. Po prostu jej cisza, pozbawione emocji wejrzenie potwornych oczu oraz dziwne moce przerażały ludzi. Nazywano ją Odwrócone Oko, ponieważ jej oczy - niepodobne do niczyich w wiosce - miały czarne tęczówki i dziwne, białe źrenice. Ga udawała, że jej to nie obchodzi, jednak głęboko wewnątrz jej dusza cierpiała. Nie miała żadnej znanej rodziny. Mieszkała tam, gdzie pracowała. A pracowała ciężko.


Aż pewnego dnia wszystko się zmieniło. Nie wypełniła misji. Człowiek, którego miała ochraniać, zginął. W dniu jej powrotu do wioski nie było słychać śpiewu ptaków. Szła wzdłuż ulicy, patrząc wprost przed siebie, z podejrzliwymi ludźmi szepczącymi o jej porażce. Mogła poczuć, jak ich strach powoli zamieniał się w nienawiść i wiedziała, że dla niej nie ma już usprawiedliwienia. Cała jej ciężka praca, wszystkie rzeczy, które zrobiła dla wioski stały się bez znaczenia. Nie z powodu martwego mężczyzny, ale ponieważ to ona poniosła klęskę. Ona i jej "demoniczne oczy".

Usiłowała żyć dalej, ale to już nie było to samo. Była niechciana, niepotrzebna. Odrzucona. Wszyscy patrzyli na nią jak na potwora. Nawet ci, którzy kiedyś ją akceptowali mieli teraz oczy pełne nienawiści. A potem... Pewnego dnia, Ga poszła do biblioteki. Zawsze uwielbiała to miejsce z powodu spokojnej i miłej atmosfery. Ale nie tym razem.

- Czego tu chcesz? - zapytał chłodno mężczyzna za ladą. Ona tylko stała w ciszy. Nawet ty, pomyślała, jedyny człowiek, do którego się kiedykolwiek uśmiechnęłam... Furia zaczęła wypełniać jej ciało, zatruwając umysł i powodując dziwne rzeczy. Czuła się jak w transie, jakby jej ciało poruszało się samo. Rozłożyła ramiona, jej włosy - które zawsze trzymała w schludnym koku - rozwinęły się i lewitowały wokół niej, a z jej rękawów zaczął wydobywać się gęsty dym, kiedy powoli powiedziała:
- Teraz mnie rozgniewałeś... - po czym dym owinął się wokół jego szyi, łamiąc ją.

Nikt nie wyszedł żywy z budynku. Kiedy już odreagowała wściekłość, Ga rozpłynęła się i uleciała do domu, gdzie chwyciła wszystkie niezbędne rzeczy i uciekła tak daleko, jak tylko dała radę. Wiedziała, że teraz nie znajdzie bezpiecznego miejsca.

Nie wiedziała za to, że ktoś ją obserwuje.

3 komentarze:

  1. Wpadłam na twojego bloga przypadkowo i już wiem że będę go stale czytać i na pewno tez go zaobserwuje. Widzę że już napisałaś parę rozdziałów więc przeczytam je i każdy z nich skomentuje osobno :) Naprawdę ciekaw jest ten prolog taki oryginalny. Pozdrawiam, weny życzę i zapraszam do niebie na http://mangetsu-hozuki.blogspot.com/ i http://deidara-fallen-in-love.blogspot.com/ myślę że skomentujesz, a ja tymczasem idę czytać dalej twojego bloga. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Może to co powiem będzie niehumanitarne, ale bardzo dobrze, że bohaterka tego rozdziału rozprawiła się z ludźmi w bibliotece... Zawsze mną telepie jak widzę takie zachowanie typu "Co w ogóle robisz na tym świecie?" dlatego popieram ją w tym co zrobiła. Ze względu na koniec rozdział choć krótki uznaję za ciekawy :D Pędzę dalej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogłaś to opisać bardziej drastycznie *3* Ale jest super. Masz potencjał. Niestem wymagająca, więc ponarzekam, że troszkę zbyt krótko, ale wiedz, iż jest super. Jestem z ciebie dumna i lecę czytać dalej .
    WAFEL-CHAN

    OdpowiedzUsuń