sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 2: Pierwsze Spotkanie


- I PO TO lider nas wysłał?! - sapnął wściekle Hidan, kiedy Kakuzu wytłumaczył mu ich cel.
- Cicho bądź.
- To jest jakieś kurwa niepoważne... - burknął, sprawdzając kosę. Czuł się urażony faktem, że wysłano ich do złapania jakiejśtam sieroty. Choć z drugiej strony, był też nieco ciekawy.
- Założę się, że Konan się to nie spodoba.
- A co cię to.
- No, wiesz. Zawsze była jedyną babką w Akatsuki. I słyszałem że ta dziewczyna ma dość podobne umiejętności...
- Zamknij się już... - odparł zirytowany Kakuzu.
- Swoją drogą, myślisz, że ona wie? - zastanawiał się na głos.
- Na pewno wie. Teraz bądź cicho i się przygotuj.
Po kilku minutach obserwowali już Ga z krzaków, jak bandażowała swoje oparzone przedramiona. Wyższy mężczyzna pozostał w ukryciu, myśląc jak najlepiej pojmać ją żywcem, jednak jego partner był mniej cierpliwy.
- Na co jeszcze czekamy, na zaproszenie?
- Próbuję myśleć.
- Nie ma o czym! Stracimy idealną szansę! - głośno wykłócał się Hidan.
- Cicho bądź, bo nas usłyszy, baka.
- Co z tego? To tylko dziecko.
- A Konan to tylko kobieta - przypomniał mu szorstko Kakuzu. - Nigdy nie lekceważ przeciwnika.
- Jakbyś zapomniał, to nie ja z nią zaczynałem!
Byli tak zajęci kłótnią, że nie zauważyli zbierającej się wokół nich mgły, dopóki nie było już za późno. Dym spętał ich, kiedy wygrażali się sobie nawzajem, po chwili zatykając też ich usta.
- Ach, więc to tu jesteście. - Powiedziała Ga, patrząc na nich ciekawie. Odkryła ich usta, spoglądając na czarne płaszcze. - Jesteście z Akatsuki?
- W rzeczy samej. - odparł Kakuzu spokojnie, podczas gdy Hidan rzucał się wściekle i klął.
- Opuść nas, do kurwy nędzy! Niech cię szlag, na Yashina! Ty mała...! - białowłosa dziewczyna ponownie zablokowała mu usta.
- Dziękuję. - odpowiedział zamaskowany mężczyzna. - To prawdziwy wrzód na dupie.
- Widzę. - Założyła ręce na piersi. - Jestem Kemuri no Ga z Kirigakure. A kim wy jesteście?
- Jestem Kakuzu. Ten drugi to Hidan. Jesteśmy z Akatsuki, jak już wiesz.
- Bardzo mi miło. - odparła Ga obojętnie. - A czemu mnie śledzicie?
- Wytłumaczę ci, jeśli mnie opuścisz.
Popatrzyła na niego w zamyśleniu przez chwilę, po czym powiedziała:
- To chyba będzie w porządku. - i delikatnie postawiła go na ziemi, po czym uwolniła jutsu. W mgnieniu oka członek Akatsuki zaatakował, przyciskając jej ręce do ciała i unieruchamiając.
- Tak młoda, tak naiwna... - wymamrotał Kakuzu, ale zanim skończył, Ga uśmiechnęła się odrobinkę i zwyczajnie wyparowała.
- Nie jestem aż tak głupia, panie Kakuzu... - powiedział tajemniczy głos, zdający się dobiegać zewsząd. - Nie wiem, czy powinnam czuć się urażona czy zażenowana, doprawdy...
- Cholerne Kawarimi no Jutsu...
- Mam propozycję dla pana, panie Kakuzu.
- Zamieniam się w słuch. - odparł, próbując ją namierzyć.
- Po pierwsze, zakładam, że chcieliście nakłonić mnie, abym wstąpiła do Akatsuki. W porządku. Pójdę z wami. Ale nie będziecie mnie pętać ani atakować. Jeśli to zrobicie, odejdę.
Zamyślił się na chwilę. To było... zaskakująco proste. Był prawie pewien, że nie zgodzi się od razu. Ale... ta dziewczyna była w pewien sposób wyjątkowa. Nie miał nawet ochoty jej zabić. Nie była denerwująca.
- Wobec tego mamy umowę. Możesz wyjść. I opuść Hidana, albo będzie jęczał o tym przez resztę dnia.
Ga wyszła z krzaków ze swoim specyficznym prawie-uśmiechem.
- Wiedziałam, że jest pan mądrym człowiekiem, panie Kakuzu... - powiedziała, patrząc mu w oczy i rozwiewając dym.
- No nareszcie, do ciężkiej... - zaczął Hidan, otwierając oczy, które miał zaciśnięte odkąd ich związała. Pierwszą rzeczą, którą zobaczył, była młoda kobieta z dziwnie pięknymi oczyma, patrząca na niego przyjaźnie.
- Dzień dobry, panie Hidanie. - nie odpowiedział. Opadła mu szczęka. Po raz pierwszy w życiu Kirigakure Ga poczuła się niepewnie. Odwróciła się do wyższego mężczyzny, który wydawał jej się bardziej zszokowany niż oni oboje razem wzięci. - Coś nie tak, panie Kakuzu?
- Po raz pierwszy w życiu widzę, jak Hidanowi zabrakło słów.
- Czy to źle?
- Zaraz zobaczymy...
Młodszy mężczyzna własnie zrozumiał, że ta sierota, którą mieli pojmać, nie tylko była zdolna ich rozbroić, ale również uroczo wyglądała. Natychmiast pożałował swoich słów.
- Hej, cukiereczku. Przepraszam za to, co powiedziałem wcześniej... - zaczął znowu, uśmiechając się szeroko i zbliżając do niej. - Powiedz mi, jesteś może religijna?
- Skończ już, ty debilu, zanim ją wystraszysz. - warknął Kakuzu, wściekły i zażenowany głupotą jego partnera.
- Tylko pytam, rany... Przecież nie proszę, żeby mi-
- ZAMKNIJ SIĘ!


>>>>> Specjalnie dla Moiry.

3 komentarze:

  1. Hahah Kakazu i Hidan <3 Fajnie że akurat oni zostali wysłani po tą dziewczynę jak mnie mam ma n imię Ga ciekawe nigdy o takim nie słyszałam i dla tego podziwiam twoją pomysłowość. Wydaje mi się po linku że ten blog będzie właśnie o tej lasce i Itachim więc tak jak mówiłam będę tutaj przychodzić i zaglądać częściej i sprawdzać czy pojawił się nowy rozdział ^^ Ok idę czytać dalej dużooo weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Na Yashina!!! Jak mi brakowało humoru Hidana i Kakazu <3 Normalnie kocham.
    Wnioskując z treści rozdziału, opowiadanie będzie się skupiało na Akatsuki, bardzo się cieszę z tego powodu. Co więcej mogę napisać...? Teksty Hidana mnie kupiły xDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem coś dłuższego :3 Jestem bardzo zadowolona Shi-san *v* . Ale za mało opisów. Taki mam wrażenie. Chyba, że to ja zrzędzę :3 Ale pochwalę Cię za oryginalność :3 Zazwyczaj do akatsuki porywa Itachi albo Sasori ^^ Duuuży plus <3
    WAFEL

    OdpowiedzUsuń