niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 9: Wąż.

- Okropnie frustrujący. - wyartykułowała Ćma, siedząc na wielkim stole w pracowni Sasoriego, obok niedokończonej marionetki. Lalkarz stał przed mniejszym warsztatem, patrząc na nieszczęśliwą dziewczynę. Spędzali razem sporo czasu, rozmawiając albo tworząc lalki. Ich dyskusje najczęściej dotyczyły sztuki. Sasori twierdził, że powinna być wieczna, podczas gdy Ga miała inny punkt widzenia. Jej zdaniem prawdziwa sztuka była tylko sposobem na wyrażenie jakiejś idei i zmieniała swoje znaczenie w zależności od okoliczności a nawet osoby. Był w stanie słuchać jej tłumaczeń godzinami tylko po to, aby zaprzeczyć i zmusić ją do znalezienia nowych sposobów opisania rzeczywistości. W pewien sposób go to bawiło.
Ale nie był to jedyny temat ich rozmów.
- Trening czy nauczyciel? - zapytał, niezbyt pewien.
- Oba. - odparła - Jest ciągle ponury i niezadowolony z tego co robię, co mówię - z wszystkiego! - Ćma naprawdę źle się z tym czuła. Z natury nie była osobą emocjonalną, ale też nigdy nie musiała mierzyć się z takimi problemami.
- Daj spokój, nie może być tak źle. - zbył jej narzekania machnięciem dłoni.
- Ale jest. - mruknęła, obstając przy swoim.
- No cóż... - mężczyzna zawahał się. Powinna wiedzieć, co kryje się za nastrojami Uchihy. - Myślę, że to przez jego rodzinę. - stwierdził obojętnie.
- Jaką rodzinę? - podniosła brwi, okazując szczyptę niedowierzania. - On w ogóle ma jakąś?
- Już nie. - Wyjaśnił Sasori. - Wszyscy martwi. I to on ich zabił. Oszczędził tylko swojego młodszego brata.
- Co? Dlaczego? - dziewczyna wydawała się nie rozumieć.
- Etto... powiedziano mu, że to powstrzyma wojnę. - prychnął. - Tylko jego młodszy brat jakimś cudem uniknął śmierci, choć podobno starszy Uchiha ma w planach naprawić to przeoczenie.
- Nie ważne. I tak nie rozumiem. - marionetkarz popatrzył na nią z bliska, już mając się zdenerwować, kiedy nagle coś sobie uświadomił.
- Nie miałaś nigdy rodziny, prawda? - powiedział, doznając oświecenia.
- Nie. Nigdy. - potwierdziła. - A ty?
- Tak, przez chwilę.
- I jak to jest? - ciekawość w końcu zwyciężyła zły nastrój.
- To... trudno wytłumaczyć. To jakbyś miała kogoś... kto cię kocha... i zawsze jest z tobą, i nigdy, przenigdy cię nie opuści... i akceptuje cię takim, jakim jesteś. - usiłował wytłumaczyć podstawowe pojęcie osobie, która nigdy czegoś takiego nie doświadczyła. Lub tak tez mu się wydawało.
- A, coś jak Akatsuki! - dziewczyna w końcu się rozpromieniła, zdobywając nawet na lekki uśmiech.
- Akatsuki? - Sasori był szczerze zdumiony. Nigdy by nie pomyślał o porównaniu organizacji do rodziny.
- Tak! Trzymamy się razem, mimo że wszyscy się tak różnimy. - wyjaśniła niemalże radośnie. - Na przykład, w mojej wiosce wszyscy mnie nienawidzili. A tutaj jestem jak... jak młodsza siostra dla wszystkich albo coś takiego. - zakończyła niezręcznie.
- Więc uważas nas za swoją rodzinę? - mężczyzna nie mógł otrząsnąć się ze zdumienia. - Za starszych braci?
- I jedną siostrę. - przypomniała, gapiąc się w podłogę.
- Mnie też? - zapytał z lekkim uśmiechem.
- Etto... - Ga przerwała, nagle zmartwiona. Jakże mogła pomyśleć o nazwaniu Sasori no Danna swoim bratem! Jednak lalkarz nie wydawał się zły. Patrzył na nią, myśląc intensywnie.
- W porządku. - uśmiechnął się po paru sekundach. - Podoba mi się, możesz mnie tak nazywać.
- Naprawdę, Sasori no Da... To znaczy...
- Sasori nii-san.- podpowiedział i zrobił krok do przodu. - Szczerze powiedziawszy, zawsze chciałem mieć rodzeństwo. - zdobył się na wyznanie, niepodobny do siebie. Dziewczyna poruszała w nim wspomnienia, których juz dawno się wyrzekł.
Z nienacna dziewczyna go przytuliła. Nie zaprotestował. Już dawno nie przytulał nikogo żywego.
Jednak oprócz pogłębienia ich relacji, ta decyzja wywarła jeszcze jeden, dość nieoczekiwany skutek na życie Ćmy. Stało się to dwa lub trzy dni później. Sasori szedł wzdłuż holu, rozmawiając z Itachim. Chciał zobaczyć jeden z jej treningów. Uchiha nie był jednak przychylny temu pomysłowi.
- To ją zachęci do większego wysiłku. - powiedział rudowłosy.
- Nie wydaje mi się to konieczne. Ma predyspozycje. Nie musimy jej-
-SASORI NII-SAAAAAAN! - reszta zdania została zagłuszona przez ostrzegawczy okrzyk. Sasori odwrócił się akurat by podtrzymać wstrząśniętą Ga, która wpadła na niego z miną, jakby zobaczyła ducha.
- Co się stało, imoto-chan? Wystraszyłaś się? - zapytał niespodziewanie miękko, kiedy dziewczyna próbowała dyskretnie się za nim schować.
- Jakiś straszny typ mnie goni... - wymamrotała. I rzeczywiście, kilka sekund później marionetkarz usłyszał głos, wołający:
- Gdzie jesteś? No chodż, nie zjem cię... jeszcze, kukuku... - dodał głos ciszej, chichocąc.
- Zostaw dziewczynę, jest z nami. - odparł Sasori, natychmiastowo rozpoznając melodyjny głos. - I przestań się skradać, Orochimaru.
W rzeczy samej, okazało się że to wężowy sannin był winien niemalże śmiertelnemu wystraszeniu Ga.
- Och, jest twoja? Jaka szkoda. - powiedział, uśmiechając się złowrogo.
Sasori wyjaśnił chłodno kim w istocie była Ćma, ponieważ Orochimaru rzadko opuszczał swoją ciemną sypialnie. Nie zauważył jednak, jak Itachi stanął sparaliżowany, słysząc wołanie dziewczyny oraz jak odszedł zaraz potem, zmierzając wprost do swojego pokoju.
Później, tuż przed rozpoczęciem ich treningu, Uchiha zgodził się, aby Sasori go obejrzał.
- Nie wiem co mu zrobiłeś, ale był dużo milszy niż do tej pory. - zauważyła dziewczyna wieczorem, kiedy pomagała mu poprawić ramię.
- Nic mu nie zrobiłem. Może to Orochimaru go przekonał - powiedział kpiąco.
- Och, ten typ... - dziewczyna się wzdrygnęła - W ogóle go nie lubię. Jest podejrzany. - mruknęła ponuro, podając mu mały śrubokręt
- Może się taki wydawać. - zgodził się mężczyzna. - Ale jest dobrym partnerem, jak już przestanie usiłować wbić ci kunaia w plecy.
- Nie byłabym tego taka pewna. - westchnęła.

=====

Orochimaru jest takim typem, który z natury się czai. Bardzo lubię go jako postać, jednak nawet dla mnie jest taki... Śliski. 
Ogólnie jestem coraz mniej zadowolona z własnego sposobu pisania... no ale cóż. Nikt tego za mnie nie poprawi, niestety.

4 komentarze:

  1. Ej nie! Bardzo dobrze piszesz! Nie znalazłam żadnych większych błędów składniowych, do których mogłabym się przyczepić ;) Więc pisz dalej i nie przejmuj się, że coś Ci się nie podoba w rozdziale bo tak już z natury jest, że autor bardzo krytycznie podchodzi do swojego dzieła :p Ja Ci mówię, że jest dobrze i tego maż się trzymać!
    A co do rozdziału to kompletnie wyleciało mi z głowy, że skoro Deidary jeszcze nie ma to istnieje możliwość, że jest Orochimaru xD Sam tytuł już zdradził, że pojawi się w tym rozdziale, ale wcześniej kompletnie mi to do głowy nie przyszło. Jeju, Ga jest taka pocieszna...Jak porównała Akatsuki do rodziny to jakoś tak miło mi się zrobiło...prawie się wzruszyłam. A Sasori, który chciał mieć rodzeństwo...No super, chcę więcej!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha maż -.- jaki wstyd...
      Chcąc sobie wszystko odświeżyć czytam przy okazji swoje komentarze, a to coś takiego. Chyba jednak przestanę je czytać.

      Usuń
    2. Aha maż -.- jaki wstyd...
      Chcąc sobie wszystko odświeżyć czytam przy okazji swoje komentarze, a to coś takiego. Chyba jednak przestanę je czytać.

      Usuń
    3. Nawet nie zauważyłam xD You Made My Day, Cath!

      Usuń