wtorek, 5 maja 2015

Rozdział 11: Milczenie ciem.

Konan z westchnieniem wrzuciła zakrwawioną tacę do zlewu. Krwawienie okazało się mieć źródło w bliźnie, którą Ćma kryła pod obszernym bandażem na klatce piersiowej. Ciągnęła się przez cały mostek i kończyła dopiero tuż nad jamą brzuszną. Nie wyglądała na nową, jednak krew sączyła się z niej dość obficie przez amatorskie szwy. Niewiele mogli jej pomóc, Kakuzu jedynie na nowo zszył ranę, a Konan zaaplikowała leki nasenne i podłączyła pod kroplówkę.
Woda powoli obmywała metalową powierzchnię tacy, odbijając zamyślone oczy niebieskowłosej kobiety. Kto by się spodziewał, że w tej bladej dziewczynie krąży tyle posoki...
Kiedy taca była już czysta i sucha, Konan wróciła do izolatki. Ku swojemu zdziwieniu, po otworzeniu drzwi w oczy rzuciła jej się  ciemnowłosa postać Itachiego, który siedział na krześle, plecami do niej. Nie była pewna, jaką rolę odegrał w całej sytuacji, a Sasori nie wyglądał na skłonnego do pogaduszek na ten temat, więc zachowała dyplomatyczne milczenie. Choć spojrzenia, jakimi lalkarz obrzucał Uchihę, raczej nie wróżyły nic dobrego.
Odłożyła cicho przedmiot do oszklonej szafki i podeszła do mężczyzny, delikatnie kładąc mu dłoń na ramieniu. Gwałtownie podniósł głowę, spoczywającą do tej pory na łóżku szpitalnym obok lewej dłoni Ćmy. Widocznie przysnął, ponieważ wzrok miał zamglony. Często zdarzało mu się przesypiać kryzysy.
- Nic jej nie będzie, musi tylko odpocząć. - powiedziała łagodnym tonem.
- Niepotrzebnie ją prowokowałem. To było głupie z mojej strony. - powiedział cicho, tonem pełnym rezygnacji.
- Nie obwiniaj się. Lepiej, że dowiedzieliśmy się o tym teraz, niż w czasie walki. - próbowała go pocieszyć, zapominając że kwestia blizn może być dla Ga drażliwa.
- Dowiedzieli o czym? - zapytał podejrzliwie, zwracając na nią przeszywający wzrok ciemnych oczu. Kobieta cofnęła się bezwiednie.
- Sam ją zapytasz, kiedy się obudzi. Teraz jest w narkozie. - odparła z lekką rezerwą. Ciemnowłosy mężczyzna skinął lekko głową i podniósł się z ociąganiem.
- Rozsądnie byłoby, gdybyś nie wspominała jej o moich odwiedzinach. - powiedział cicho, patrząc w spokojne oblicze śpiącej dziewczyny. - Nie ma sensu jej denerwować.
Konan nie odpowiedziała, dotknęła tylko lekko jego ramienia, dając mu znak do wyjścia. Gdy  drzwi się zamknęły, usiadła na zwolnionym przez niego krześle. Nie zdążyła się jednak nawet oprzeć, zanim dobiegły ją stłumione dźwięki z korytarza.
Nadstawiła uważnie uszu i po chwili rozpoznała napastliwy syk Sasoriego i chłodny ton Uchihy. Podeszła cicho do drzwi, postanawiając dowiedzieć się w końcu o co chodzi.
- Podejdź do niej jeszcze raz, a osobiście cię wykończę. - groził lalkarz jadowitym tonem. "Nie bardziej jadowitym niż kolec Hiruko" dodała w myślach kobieta.
- Będzie to dość trudne, nie uważasz? Jestem jej nauczycielem. - zauważył wcale trafnie wyższy mężczyzna.
- Etto... Do tej pory jakoś sobie radziłeś. - odciął się rudowłosy. Można było niemalże usłyszeć, jak mruży oczy z irytacją.
- Nie będę jej uczył, jeśli nie będzie tego chciała. - ustąpił mu pola szatyn. - Ale będzie to zależeć tylko i wyłącznie od jej decyzji. - zaznaczył, po czym zaczął oddalać się korytarzem w stronę swojej sypialni.
- Dobra robota. - parsknął marionetkarz. - Jesteś na świetnej drodze, żeby znienawidziła cię do reszty! - zawołał za nim, jednak odpowiedziało mu tylko głuche trzaśnięcie.
- Sasori nii-san chyba się przejął. - zauważył uprzejmie cichy głos zza jej pleców.
- To aż do niego niepodobne. - zgodziła się Konan, odwracając w stronę dziewczyny. Starała  się nie okazać, że przed chwilą przeżyła miniaturowy zawał. - Kiedy się obudziłaś? Powinnaś jeszcze spać.
- Dosłownie minutę temu, Konan-chan. - odparła potulnie Ćma. - Długo będę musiała tu zostać?
- Tego nie wiem. - westchnęła kobieta. - To zależy od twojego tempa regeneracji, ale myślę, że jeszcze co najmniej dwa dni.
- Dwa dni? - dziewczyna skrzywiła się lekko. Tylko to, delikatne ściągnięcie kącika warg, świadczyło o jej niezadowoleniu.
- Cóż... Wieści szybko się rozchodzą. Jestem pewna, że wiele osób będzie chciało dotrzymać ci towarzystwa. - uśmiechnęła się lekko, mając tylko cichą nadzieję, że...
- Co ten kutas zrobił mojemu cukiereczkowi?! - huknął Hidan, z rozmachem otwierając drzwi. - Co się stało mojej biednej, słodkiej Ciemce? Jashin świadkiem moich słów, że cokolwiek ten skurwysyn ci zrobił, oddam mu z nawiązką! - kontynuował odgrażanie się, wchodząc do pomieszczenia.
- Daj jej spokój, Hidan. - zaoponowała Konan, zagradzając mu drogę. Sprawy zaczęły nabierać zaskakującego tempa. - Musi odpocząć...
- W porządku, Konan-chan. Pozwól mu wejść. - poprosiła cicho Ćma. Kobieta niechętnie się odsunęła, rzucając jej zdezorientowane spojrzenie, a Jashinista w mgnieniu oka dopadł do łóżka pacjentki.
- Mój biedny cukiereczek... - zawodził mężczyzna, przyciskając czoło do jej policzka.
- Hidan... odsuń się, proszę. - wydusiła dziewczyna z lekkim trudem. Jej oczy rozszerzyły się lekko ze zdumienia i strachu w reakcji na ten bezprecedensowy gest.
- Wybacz, nie mogłem się powstrzymać! Kiedy tylko usłyszałem o tym cholernym "wypadku przy treningu" i że leżysz w izolatce, myślałem że umrę z niepokoju! - unosił się mężczyzna, zamykając delikatną dłoń dziewczyny w swoich wielkich, ciepłych dłoniach. - Od początku wiedziałem, że ten baran nie będzie umiał się z tobą obchodzić. - zachmurzył się. Ćma w odpowiedzi wymusiła na wargach swój charakterystyczny prawie-uśmiech, polegający na nieznacznym podniesieniu normalnie opadających kącików ust.
- Ale nic się nie stało... Nie zrobił mi krzywdy. - powiedziała łagodnie, przecząc oczywistym dla niego faktom.
- Taak? To czemu leżysz tu, blada jak pieprzone prześcieradło? - spojrzał na nią spod oka i podniósł ich dłonie na wysokość swoich ust, opierając łokcie na materacu.
- Ponieważ... zaatakowałam go. - odpowiedziała cicho, uciekając wzrokiem przed jego świdrującym, fioletowym spojrzeniem. - Zirytowałam się. - dodała nieco głośniej, po chwili kierując na niego świdrujące spojrzenie odwróconych oczu. Ku jej zaskoczeniu, zamiast słów nagany usłyszała jego donośny śmiech.
- I bardzo dobrze, brawo! To mój cukiereczek! - powiedział z drapieżnym błyskiem w oku. - Należało mu się, niech wie co grozi za prowokowanie mojej ślicznotki. - ucałował przelotnie  jej dłoń, po czym odłożył ją na materac, wstając. - Niestety, mam cholernie ważne sprawy na głowie. Kakuzu utnie mi łeb, jak mu nie pomogę. - przewrócił oczami. Dziewczyna patrzyła tylko na niego spod zmrużonych powiek.
- Dobrze, idź. I przekaż pozdrowienia panu Kakuzu, dawno go nie widziałam. - mężczyzna kiwnął im głową i obrócił się do wyjścia. - Jeszcze jedno. - jej głos, podszyty dyskretną groźbą i nieoczekiwaną mocą, zatrzymał go z ręką na klamce. - Nie jestem twoja. I nie prowokuj mnie, żebym ci to udowodniła.
Kiedy mężczyzna opuścił pokój, niebieskowłosa kobieta przestała udawać, że układa rzeczy na półce i zwróciła zamyślone spojrzenie na bladą dziewczynę. Nic jej tu nie pasowało, Ćma była zupełnie do siebie nie podobna. Do tej pory zawsze unikała Jashinisty, nie mówiąc już o tym, że nie pozwalała się nikomu dotykać.
- Nie wierzę, że tak po prostu go zaatakowałaś. Nie jesteś typem agresora.
- Pozory mylą, Konan-chan. - odparła cicho Ćma, gapiąc się na przeciwległą ścianę. - Źle oceniłam sytuację, po prostu.
- W jakim sensie źle oceniłaś sytuację? - zapytała niebieskowłosa, zbliżając się do niej. - Nie musisz mnie okłamywać, mała Ćmo. - dodała, opierając dłonie na materacu. Pacjentka gwałtownie poderwała lewą rękę, po chwili wahania kładąc ją na swoim brzuchu.
- Jestem zmęczona. - powiedziała szybko. Za szybko.  Potarła wierzch dłoni, marszcząc nerwowo brwi.- Idź już proszę, Konan-chan. Powiem ci, kiedy poczuję się na siłach. - obiecała nieco ciszej, rozluźniając się i zamykając oczy.
Kobieta westchnęła cicho, ale wysłuchała jej prośby i opuściła pokój. Mimo wszystko rzeczywiście była wyczerpana, a na dodatek nerwowa. Nie było sensu na nią naciskać.

=======
Na wstępie dziękuję serdecznie Catherine, której komentarze bardzo podniosły mnie na duchu - ten rozdział jest z dedykacją dla ciebie.  c:
Śpieszę też wyjaśnić kilka kwestii:
Po pierwsze primo, akcja dzieje się jeszcze przed dołączeniem Deidary do Akatsuki, ale nie pytajcie co wobec tego robi tu Hidan - powiedzmy, że to taka mała manipulacja.
Po drugie primo, Yahiko jest Yahiko, bez Rinnegana i bez kolczyków, całkowicie żywy i zdrowy. Cała historia wyszła mi trochę jako alternatywa dla tego, co wydarzyło się w historii Masashiego Kishimoto, takie małe "Co by było, gdyby". Wzięło się to głównie z mojej niewiedzy w momencie projektowania całej historii xD
Ostrzegam też, że kończy mi się zapas rozdziałów, więc zapewne niedługo będą pojawiać się rzadziej.
To na razie tyle, widzimy się w rozdziale 12 ;) Tam dowiecie się nieco więcej o tym, jak bardzo Itachi sobie nagrabił.


7 komentarzy:

  1. Wchodzę sobie z nadzieją na 11 rozdział i...JEST!!
    Dziękuję za dedykację!!! Jakże miły koniec dnia ;)
    Twoje opowiadanie bardzo, ale to bardzo mi się podoba więc nie pozbędziesz się mnie stąd prędko :p
    Serce mi pęka gdy słyszę, że rozdziały będą pojawiać się rzadziej...To ile ja mam teraz czekać...No luuudzie!
    A teraz moje refleksje odnośnie bohaterów. Mam wrażenie, że po tym wypadku podczas treningu Ga jakoś się zmieniła...Ciekawe czy to będzie trwała zmiana. Co do Itachiego i Ćmy to trochę mało między nimi romansu jak na razie nie licząc próby Itachiego przyzwyczajenia Ćmy do swojego dotyku (If you know what i mean), ale oczywiście po co się spieszyć jak nasza kochana Ga ma już dwóch adoratorów? Jawnego Hidana, który mnie z każdym swoim wystąpieniem niszczy bardziej no i kochanego Sasoriego, który prawdopodobnie utknie we friendzone :( Zobaczymy potem jak rozwinie się jej relacja z Itachim...Szczęściara, mieć tylu adoratorów. Ale jeżeli ostatecznie Sasori zostanie sam to ja się chyba załamię. On jest taki uroczy w tym opowiadaniu.
    A teraz takie moje małe pytanie. Otóż wiem, że Deidara został poniekąd siłą wciągnięty do Akatsuki i zawsze myślałam, że jest on najświeższym członkiem więc chyba coś mi umknęło skoro obecność Hidana podczas gdy brak Deidary może wydawać się dziwna. Czy Hidan wstąpił w szeregi organizacji po blondynie? Coś mi musiało umknąć xD
    Pozdrawiam, życzę dużo weny i dużo czasu na pisanie tego opowiadania, na które będę tak niecierpliwie czekać.
    P.S
    Czy byłabyś tak miła i mogła podać przybliżoną datę publikacji rozdziału o numerze dwanaście? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wstępie lekko cię rozczaruję, ponieważ Saso nie ma w żadnym wypadku zamiarów romantycznych wobec Ćmy ._." A Hidan... jeszcze zdążysz go znielubić, mam takie wrażenie xD
      Hidan dołączył jako przedostatni (przed Tobim), stąd też moje sprostowanie c:
      Rozdział 12 mogłabym wstawić nawet teraz, ale nie chcę tego robić, ponieważ jest to mój ostatni numer "w zapasie". Ale postaram się wstawić go w przyszłym tygodniu, o ile nie zapomnę ;)
      Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa!

      Usuń
    2. Coo? Jak to żadnych zamiarów romantycznych?? Jak jeszcze znielubię Sasoriego to mi za to zapłacisz xD Jeju no po takiej informacji to na pewno lepiej mi się będzie czekało na kolejne rozdziały -.-. Znęcasz się nad czytelnikami!! xD Wnioskuje również, że masz jako tako historię ułożoną w głowie, a to dobrze bo takie są najlepsze ;)
      A co do Hidana to gdzie było powiedziane, że dołączył najpóźniej? Jeju, jak mogłam przegapić tak ważną informację?!

      Usuń
    3. Saso robi za starszego braciszka, a kazirodztwem gardzę. Nie mogę zagwarantować że go nie znielubisz, ale nie planuję zmieniać jego charakteru wobec niej. Za to Hidan się zmieni, choć może to nie być tak widoczne, jak bym chciała ._."
      Historię mam rozplanowaną dość szczegółowo, wraz z ilością i nazwami rozdziałów, ale zdążyłam już dość mocno od tego planu odejść.
      Było to wspomniane po odcinku 70 shippuudena, kiedy siedzieli na zebraniu. Hidan narzekał, że jest najświeższym członkiem zaraz po Tobim i nie zna dokładnie celu organizacji.
      Czuję się jak kompendium wiedzy xD

      Usuń
  2. Piszesz opowiadanie anime/manga którego tematyką jest Naruto? Zgłoś się do naszego nowego spisu ---> http://szafa-blogow-naruto.blogspot.com
    Wybacz za spam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Serdecznie informuję, że ten blog został dodany do spisu Szafy Blogów Naruto. Życzę miłej współpracy z nami oraz zgłaszaniu nowych rozdziałów.
    ~~ Załoga SBN

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje zgłoszenie zostało zaakceptowane i dodane do Lapidarium Narutowskiego.
    Wiktoria c:

    OdpowiedzUsuń