piątek, 26 czerwca 2015

Rozdział 14: Sztuka zaufania.

Yahiko zamyślił się, wbijając wzrok w splecione na biurku dłonie. Minął tydzień, odkąd miał wątpliwą przyjemność wysłuchiwać warkliwych wyjaśnień Itachiego, a teraz znów gościł go w swoim gabinecie, dokładnie tak, jak mu wcześniej polecił.
- No dobrze, ale jak chcesz zapobiec powtórzeniu się tamtej sytuacji? - zapytał po chwili, przenosząc skoncentrowany i lekko wyzywający wzrok na opanowanego Uchihę.
- Dziewczyna nie jest tępa. - zauważył oględnie. - Nie trzeba poddawać jej tresurze jak dzikiego psa.
- Nie o to pytałem. - burknął rudowłosy mężczyzna. Itachi zacisnął usta nieznacznie.
- Rozmawiam z nią. Pomagam wstać. Przyzywczajam do dotyku małymi gestami. - wyjaśnił niechętnie.  - I wycofuję się, kiedy zaczyna ją to stresować.
- Tresura idealna. - uśmiechnął się nieco złośliwie lider.
- Niemalże. - powiedział mężczyzna, zdeterminowany by nie dać wciągnąć się w tanią prowokację. Sam wiedział najlepiej, jak poniżająco to brzmiało, nawet w ustach dorosłego mężczyzny. - Wolę myśleć o tym, jak o terapii.
- Dobrze, że się jakoś dogadaliście z Ga, cieszy mnie to. - podsumował niecierpliwie Yahiko, nieco rozczarowany uprzejmym brakiem reakcji podwładnego. Konan była zajęta i brakowało mu kogoś do rozmowy o rzeczach niezwiązanych z organizacją. - Możesz znikać. - machnął na niego z nieznaczną irytacją, pochylając się nad leżącymi na biurku papierami.
Itachi nie czekał na potwierdzenie rozkazu, podniósł się sprawnie i opuścił gabinet, wychodząc na korytarz. Minął kilka par drzwi i zatrzymał się tuż przed wejściem do salonu, opuszczając głowę i nasłuchując.
- Nie uwierzysz, no kurwa padniesz jak ci powiem! - unosił się Hidan z mieszanką szoku i irytacji.
- Doprawdy. - odparł Kakuzu z zupełnie przejrzystym brakiem zainteresowania. Widać miał umiarkowanie dobry nastrój po krótkiej misji zarobkowej, z której wczoraj wrócili.
- Śpię sobie spokojnie jak jebana kłoda... - rozpoczął opowieść z wielkim zaaferowaniem, nie zwracając uwagi na totalny brak zaangażowania wyższego mężczyzny. Itachi mógł niemal zobaczyć oczami duszy, jak wymachuje rękami w marnej próbie gestykulacji. - ...otwieram oczy, bo coś mi oddychać kurwa nie idzie i co widzę?! NO CO WIDZĘ?!
- Nie drzyj mordy. - burknął jego rozmówca mimo woli.
- Widzę Ga, mojego cukiereczka, jak się nade mną pochyla i łaskocze w mordę tymi białymi kudełkami! - oznajmił z nutką samozadowolenia. - Ale to nie wszystko! - zaznaczył. - Chcę zapytać jej, co ją tu sprowadza, rozumiesz, i kurwa nie mogę, bo coś mi mordę blokuje i w gardle drapie!
- No i? - zainteresował się mimowolnie Kakuzu, zapewne lustrując go spojrzeniem znad kubka zielonej herbaty.
- Myślę sobie "Co do chuja?", a ona tak patrzy na mnie tymi ślepkami, przekrzywia głowę i mówi: "Hmm, czyli to nie działa"! - uniósł się, a na usta Uchihy wkradł się cyniczny uśmieszek. Teraz rozumiał już, po co Ćma wypytywała go o źródło nieśmiertelności albinosa.
- I co dalej? - skarbnik wykazywał niezwykłe dla siebie zaangażowanie paplaniną Hidana.
- No i nic! Zabrała ze mnie ten pieprzony dym i wyleciała pod drzwiami. - prychnął Jashinista.
- Toś frajer. - wytknął mu złośliwie drugi. - Taka piękność w twojej sypialni, a tobie ozora w gębie nagle zabrakło...?
Czarnowłosy wyprostował się, tracąc zainteresowanie ich dalszą dyskusją. W tle słyszał jeszcze Kisame z Sasorim, nie słyszał jednak w salonie Ćmy, więc postanowił wrócić do swojego pokoju i przygotować do treningu. Miał dzisiaj dla niej specjalne ćwiczenie i musiał się do niego przygotować.
Z zamyślenia wyrwał go znajomy głos, kiedy mijał wejście do pomieszczenia. Odwrócił się, widząc przechyloną przez próg kuchni, machającą mu jasnowłosą dziewczynę.
- Itachi-sensei! - zawołała go, z uśmiechem błąkającym się na bladoróżowych ustach i błyszczącymi radośnie oczyma. Widok, który poruszyłby skałę, a nawet przeciętnego Uchihę.
- Hmm? - uniósł pytająco brwi, kierując kilka kroków w stronę swojej uczennicy.
- Pytałam, czy chcesz napić się herbaty, Itachi-sensei. - powtórzyła Ćma ze spokojnym szczęściem wymalowanym na twarzy. Zza jej pleców dobiegł dyskretny chichot, zwiastujący czającą się tuż za progiem Konan.
- Będę wdzięczny. - oznajmił, nieznacznie skłaniając głowę w jej stronę i wchodząc do pomieszczenia. Skinął głową Kisame i wdał się z nim w krótką dyskusję, starannie ignorując podejrzliwe spojrzenie Sasoriego.
- Kisame nie może się ciebie nachwalić. - zauważyła Konan z uśmiechem, gdy tylko dziewczyna z powrotem stanęła w kuchni. Jej kąciki lekko drgnęły ku górze w imitacji uśmiechu.
- To wielki zaszczyt, być chwaloną przez jednego z Siedmiu Szermierzy. - zapewniła ochoczo, stawiając czajnik na ogniu. Kobieta odgarnęła niesforny kosmyk włosów z czoła nadgarstkiem i spojrzała na Ćmę. Zajęło jej to kilka miesięcy, ale nawet pomimo wypadku z dziewczyny uszło całe napięcie i nerwowość pierwszych dni w organizacji, zostawiając samą esencję łagodnego ciepła, jakim emanowała jej nieco wychudzona sylwetka. Zmieniała się na lepsze, a z nią cała organizacja. Kakuzu w końcu zaczął interesować się życiem w aspekcie pozafinansowym, Sasori bardziej udzielał się na forum i nawet Itachi czasem się rozchmurzał. Z całego Akatsuki tylko Orochimaru nie został dotknięty swoistym czarem dziewczyny, wciąż zamykając się w pokoju i nie rozmawiając o niczym, co nie dotyczyło misji.
- Masz piękne paznokcie, Konan-chan. - Zauważyła Ga, kiedy kobieta oczyściła dłonie z ciasta na dango. Spojrzała w lekkim zaskoczeniu na swoje palce, a później na palce białowłosej, uświadamiając sobie, jak blado wygląda ten naturalny, muszelkowy róż w porównaniu z wściekłym pomarańczem na jej paznokciach. Uśmiechnęła się ciepło do dziewczyny, kryjąc ostry kolor w zwojach ręcznika, którym suszyła ręce.
- To taka tradycja. Wszyscy mają pomalowane, nawet Hidan. - mrugnęła do niej, wywołując porozumiewawcze przewrócenie oczami. Ostatnio została przez niego zasypana rozmaitymi upominkami z jego misji, ku wyraźnemu zażenowaniu Kakuzu i cichemu rozbawieniu całej reszty. Wszyscy wiedzieli z góry, że albinos nie ma najmniejszych szans u opanowanej Kemuri no Ga, która na jego co śmielsze próby reagowała uprzejmą odmową. Tylko Sasori reagował na te awanse bierną irytacją, a Itachi udawał, że niczego nie dostrzega.
Ćma spojrzała w zamyśleniu na swoje paznokcie, pocierając je bezwiednie. Niebieskowłosa kobieta westchnęła cicho, podchodząc do niej i chwytając ją delikatnie pod brodę, zmuszając do spojrzenia w bursztynowe oczy. Ponownie zaatakowała zamyśloną dziewczynę pocieszającym uśmiechem, klepiąc ją lekko po ramieniu.
- Jak już skończysz trening, to osobiście postaram się, żeby wysłać cię na misję gdzieś, gdzie będziesz mogła kupić sobie ładny lakier. - obiecała. Na różowawe wargi Ćmy wkradł się jej uśmiechopodobny grymas.
- Dziękuję, Konan-chan. - powiedziała, zwracając się do świszczącego na kuchence czajnika. Pewną dłonią nalała herbaty do glinianego kubka, chwytając go ostrożnie w wąskie dłonie i zmierzając do salonu.
- Twoja herbata, Itachi-sensei. - oznajmiła pogodnie, wyrywając ciemnowłosego z przyciszonej rozmowy z Kisame, który uśmiechnął się szeroko na jej widok.
- Pięknooka jak zwykle niezastąpiona. - zauważył, trącając pochłoniętego napojem Itachiego.
- Dziękuję ci, Ga-chan. - powiedział tonem, który wydawał się niemalże miękki, choć mogło to być spowodowane trzymanym przez niego przed twarzą kubkiem. Jej oczy błysnęły ciepło, kiedy spojrzała przelotnie na nukenina z Kiri. Jej kąciki drgnęły nieznacznie, zastępując kurtuazyjny ukłon i wróciła do kuchni, pomagać Konan w szykowaniu obiadu.
- Złote dziecko. - stwierdził półrekin, kiedy znalazła się już poza zasięgiem jego głosu.
- Mówisz tak, bo pochodzi z Kirigakure. - wytknął mu Uchiha spokojnym tonem, dmuchając na gorący napar z przymkniętymi oczami.
- Ty byś nawet byś do niej nie podszedł, gdyby była z Konohy. - prychnął mężczyzna, krzyżując ramiona na piersi. Itachi zmarszczył brwi, patrząc na niego ostro znad krawędzi kubka.
- Tak, dokładnie. - mruknął, wstając i wychodząc z salonu. Nie miał ochoty na dalszą dyskusję na ten temat. Wychodząc usłyszał jeszcze krótki raban w kuchni, z którego wyłapał słowa "trucizna na szczury", a potem już tylko pozornie życzliwy głos Ćmy:
- Hidaaan, chcesz może herbaty?
Nie czekał jednak na odpowiedź, odcinając się od reszty organizacji ostrą krawędzią drzwi swojej sypialni. Spędził tam znaczną część reszty dnia, włącznie z obiadem i wyszedł dopiero pod wieczór, aby spotkać się z Ga na szczycie skały, której wnętrze służyło za kwaterę główną organizacji.
- I jak wygląda tolerancja Hidana na trucizny? - zapytał tonem chłodnej nagany, krzyżując ramiona na piersi. Jedynym co uzyskał od niej w odpowiedzi było spojrzenie pełne niewinnego, okrągłookiego zdziwienia. - W całej kryjówce było słychać, czym go uraczyłaś. - dodał z wyrzutem, jednak zaraz umilkł, gdyż wyczuł To: dziewczyna go skanowała, wywołując charakterystyczne uczucie lekkiego mętliku w głowie. Zdążył już przywyknąć do tego na tyle, aby nie próbować jej przed tym powstrzymać, bo wiedział że jest to jej sposób na ułatwienie im komunikacji - swego rodzaju zemsta za drobne naruszenia jej przestrzeni osobistej w czasie treningów. Rozluźnił się i pozwolił jej spojrzeć przez siebie na wylot, usiłując jednocześnie wykrzesać z siebie nieco dezaprobaty, albo chociaż lekkie zażenowanie jej "zabawą", jednak okazało się to prawie niemożliwe pod mącącym myśli spojrzeniem białych źrenic. W końcu dziewczyna zwiesiła głowę i wbiła spojrzenie w swoje splecione bezładnie dłonie, choć Itachi podejrzewał, że gest ten miał służyć bardziej ukryciu uśmiechu niż okazaniu skruchy.
Pozwolił sobie na ciche westchnienie, podchodząc kilka kroków bliżej do zasłoniętej jasnymi włosami Ćmy i wyciągnął rękę, jakby chciał dotknąć jej twarzy. Dziewczyna spięła się lekko, odwracając głowę z dala od niego. Męska dłoń zawisła w powietrzu, po czym ostrożnie chwyciła dziewczynę pod brodę, zmuszając ją do ponownego spojrzenia w ciemne oczy Uchihy. Nawet jeśli wcześniej na jej ustach błądził uśmiech, teraz nie było po nim śladu. Tylko ostrzegający błysk szeroko otwartych oczu i nieco przyspieszony oddech, który starała się ukryć.
- Nie interesuje mnie, co robisz z Hidanem. - powiedział z naciskiem, nie cofając ręki i hardo patrząc jej w oczy. Już dawno nauczył się, że udzielanie jej reprymend jest zbędne, ale nad niektórymi rzeczami wciąż nie był w stanie przejść obojętnie.  - Musisz jednak mieć na uwadze, że ten człowiek bardzo łatwo może opacznie zrozumieć twoje intencje, Ga-chan. - wytłumaczył.
- Sensei... - odparła z trudem przez zaciśnięte zęby.
- Rozumiemy się? - zapytał, uparcie patrząc jej w oczy i niewzruszenie trzymając ją brodę w górze, aby nie mogła odwrócić wzroku.
- Rozumiemy, sensei. Możesz puścić...? - poprosiła, wskazując spojrzeniem jego ramię. Puścił ją bez słowa, ponownie zaplatając ramiona na piersi, a ona cofnęła się, dotykając przelotnie swojego podbródka i dysząc lekko. - Nie lubię, kiedy tak robisz, sensei. - powiedziała z urazą, kiedy już się opanowała. Sam fakt, że powiedziała to na głos był dla Uchihy niemałym sukcesem wychowawczym - tak jak to, że na niespodziewane dotknięcie twarzy nie odpowiedziała atakiem.
- Zapomniałem. - zapewnił, sprawdzając na twarzy kierunek wiatru. - Gotowa?
- Bardziej już nie będę, Itachi-sensei. - powiedziała ze zrezygnowaniem, ustawiając się przodem do wiatru i rozkładając ramiona. Wzięła głęboki wdech, czując dłonie na ramionach i przełknęła ślinę z trudem.
- Pamiętaj, o czym mówiliśmy w czasie ćwiczeń. - przypomniał jej łagodnie. - Gotowa? - powtórzył pytanie, podchodząc z nią do krawędzi skały. Jasnowłosa odetchnęła głęboko, przymykając na chwilę oczy by po chwili otworzyć je z nowymi pokładami pewności.
- Gotowa. - zameldowała hardo, czując jak wiatr podburza jej popielatoszare włosy.
- Leć. - szepnął mężczyzna, stanowczo prostując ręce i spychając dziewczynę z wystającego kawałka skały. - Raz. - mruknął, wciąż czując dotyk jej włosów na wierzchu dłoni. - Dwa. Trzy...
Podmuch niemalże pozbawił go równowagi, kiedy z bijącym niespokojnie sercem chciał spojrzeć w dół prostej, kamiennej ściany. "Wygląda na to" pomyślał, słuchając brzmiącego echem w dolinie śmiechu, "Wygląda na to, że mała Ćma jednak rozwinęła skrzydła".

=====
Tak jak obiecałam, wrzucam rozdział 26.06, już po zakończeniu i wysłuchaniu kazania za świadectwo. Przyznam, że kończyłam ten rozdział wczoraj z sercem w gardle, bo nie znoszę deadline'ów, a na dodatek sam pomysł na zakończenie pojawił się w ostatniej chwili. Z niejakim zadowoleniem stwierdzam, że wetknęłam tu znakomitą część motywów z samych zamierzchłych początków projektowania tej postaci, m.in. "ćmie" skrzydła (odrzucone przez zbytnie upodobnienie się do Konan) i niewinna zabawa polegająca na usiłowaniu morderstwa na Hidanie.
Tym niemniej miałam niezły ubaw pisząc to i mam nadzieję, że będziecie mieć ubaw czytając.
I pytanie zagadka: z kim ostatecznie wyląduje Ćma? Jak na razie słyszałam o trzech możliwych kandydaturach (wciąż nie wiem jak wpadłaś na Sasoriego, Cath) i aż mnie ciekawi, jak Wam się wydaje.
Drugie pytanie jest z bonusowym spoilerem:
Rozdział 15 przewiduje wyjście na misję. Jak myślicie, z kim?
Na odpowiedzi czekam w komentarzach.
Orientacyjna data kolejnego rozdziału to połowa lipca.
Cya

9 komentarzy:

  1. Ja chciałabym zobaczyć Nogę na misji z Hidanem. X''D
    Supi rozdział Senpai! Czekam na ciąg dalszy. ;w; <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj poczekasz, poczekasz... Do połowy lipca poczekasz padawanie :D

      Usuń
    2. Skoro muszę czekać, to poczekam. ;_;
      Z moją cierpliwością to jak u Sasori'ego... nie lubię czekać i żeby na mnie czekano...
      Co z tego, że zawsze się spóźniam. ;www;
      Życzę weny Rycerzu Jedi. ;3;

      Usuń
  2. Po pierwsze. Połowa lipca? Żartujesz sobie? Pewnie nie :( Ale to podłe. Bardzo podłe. Początek wakacji, a ja myślę o połowie lipca...Nienawidzę Cię. Właśnie przez takich ludzi jak Ty ten świat jest taki beznadziejny.
    Oczywiście żartuję xD Gdyby nie tacy ludzie jak Ty to by nie było tak fajnych i ciekawych opowiadań :D TAK WIĘC ŻARTUJĘ XD
    Po drugie to już od dłuższego czasu mam ubaw czytając rozdziały bo pojawia się w nich odrobina dramatyzmu, komedii...wszystko w idealnych proporcjach. Rozmowa członków Akatsuki oczywiście śmiechowa, że aż śmiechłam znowu. Hidan jak zwykle niszczy system, a Kakuzu mu pomaga. Itachi też miał swoje chwile chwały.
    -Mówisz tak, bo pochodzi z Kirigakure.
    -Ty byś nawet do niej nie podszedł, gdyby była z Konohy.
    -Tak, dokładnie.
    No i lakier do paznokci...tak bardzo dziewczęco <3
    Kurde...za długi byłby ten komentarz bo jak sobie policzyłam składałby się z 8 podpunktów, a na razie tylko dwa są...
    Nie rozpisując się wiec stwierdzam, że rozdział świetny, jak zwykle...No i tak właśnie no. MaŻ dalej tak dobrze wykonywać swoją robotę.
    A co do tego z kim wyląduje Ćma no to SASORI 4ever xDD Nie no...preferuję do Ga bardziej Itachiego bo kurde chemię między nimi czuć aż u mnie w domu! A o Sasorim pomyślałam bo tak! Problem? xDD
    A co do misji to ja proszę o podpowiedź. Bo szans na trafienie jest aż hmm..tyle możliwości ilu członków xDD Ale zaszalejmy są wakacje. Orochimaru xDD Lub Itachi xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. INCEST, fujka fuj.
      Niestety, znam swoje możliwości. A fakty są takie, że jestem ułomem i pisanie mi zajmuje, bo łatwo się rozpraszam. Oka-san Niszczyciel Świata, podoba mi się.
      Szczerze, Hidan jest chyba moją najulubieńszą postacią z całego opo, zawsze przy nim kisnę jak ogórki w babcinej piwnicy i w sumie nie wiem czemu.
      Itachi wyszedł mi trochę bardziej drażliwy niż planowałam... Ale jakoś musiałam go wygonić z tego salonu ;_;
      Przyznam się bez bicia: lubię trollować. Jednak nie lubię robić rzeczy bez powodu, więc żeby wpaść na odpowiedź wystarczy ruszyć głową :D Ale na odpowiedź poczekasz do lipca, niestety.

      Usuń
    2. To skoro lubisz Hidana to może dasz Hidana xDD No nieważne. Kibicuję ItaGa xD

      Usuń
  3. Czy to nowy odcinek twojego ulubionego anime....,czy to gwiazdkowy prezent w maju... , nie! To nowy spis nazwany: W Przestworzach M&A, w którym chcemy zebrać w jedno miejsce wszystkie blogi o tematyce podanej w nazwie. Pomóż nam Oka-san i zgłoś swojego bloga! To nic nie kosztuje, a nawet więcej! Nic nie płacisz. Zapraszamy na:
    http://przestworzach-m-a.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah ten Hidan, ja rowniez zawsze wyobrazalam go sobie w swietle podrywacza :) Sadze rowniez, ze i Sasori czuje miete do Cmy. Jednak i tak stawiam, ze cos bedzie miedzy nia, a Itachim... Albo z Painem...! Albo jednak nie, bo jeszcze by sie poklocila z Konan :D
    Co do pytania nr 2... No wlasnie, moze z Konan ? :) Dodaje do obserwowanych i czekam na nowa notke.

    P.S zapraszam rowniez do siebie na freedom-is-paradise.blogspot.de

    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero teraz zauwazylam, ze nie da sie dodac Cie do obserwowanych... Nie chcialabym przegabic nastepnej notki, wiec bylabys moze tak mila i po prostu poinformowala mnie na moim blogu?:)

      Usuń