poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 7: Ani sen, ani śmierć

Ga usiadła gwałtownie na łóżku, trzęsąc się. To już nie pierwsza noc, kiedy nie może spać, przez koszmary lub galopującą bezsenność. Dziewczyna wzięła głęboki oddech, po czym wstała i ubrała się. Nie ma opcji żeby znów zasnęła, więc równie dobrze może zjeść śniadanie i pomóc Sasori no Danna z jego pracą.
Ćma zawiązała swoje szare kimono i wyszła z pokoju. Planowała zjeść coś, wziąć długi - naprawdę długi - prysznic i wślizgnąć się do pokoju lalkarza, bo on na pewno nie spał. Szczerze powiedziawszy, wątpiła czy on kiedykolwiek śpi.
Weszła do kuchni i wszystkie jej plany wzięły w łeb.
- O, dobrze że tu jesteś. - powiedziała Konan, która wyglądała jakby dopiero co się obudziła. Nie miała na sobie płaszcza a jej niebieskie włosy były w nieładzie, ale wyglądała na w pełni przytomną i zmartwioną. - Wrócili i Kisame jest poważnie ranny. - powiedziała kobieta, wręczając jej tacę z bandażami i innym sprzętem medycznym.
- Kisame? Kisame Hoshigaki? - zapytała skołowana Ga, biorąc ją. To nazwisko nie było jej obce. W Kirigakure jego postać urosła do rozmiarów miejskiej legendy.
- Tak, ten sam. Teraz leć do izolatki i poczekaj tam na mnie. Możesz spróbować oczyścić rany, jeśli czujesz się odważna. - powiedziała Konan, wskazując na hol. Dziewczyna posłusznie podeszła po drzwi, ale zanim zdążyła się zmartwić niemożnością wejścia, otworzyły się nagle, stawiając ją twarzą w twarz - a raczej twarzą w tors - z rozgorączkowanym, ciemnowłosym mężczyzną.
- Kim jesteś? Gdzie Konan? - zapytał gwałtownie.
"O cholera" pomyślała, lekko spanikowana, ale jakoś zdołała zachować zimną krew.
- Konan wysłała mnie do oczyszczenia ran. - powiedziała hardo, spoglądając na niego.
Pan Zmierzwione Włosy nie odpowiedział, ale odsunął się z jej drogi. Ćma czuła jego wzrok na sobie, kiedy podeszła do rannego. Przyprawiał ją o dreszcze.
- Nie przejmuj się nim... - wycharczał mężczyzna. - Na ogół jest... mniej marudny...
- Cś, nie przemęczaj się. - uciszyła go dziewczyna i zaczęła oczyszczać cięcia. Użyła najpierw mokrego bandaża, ale gdy tylko Kisame coś syknął, jego partner zaczął chodzić w kółko po pomieszczeniu. - Mógłbyś przestać? Rozpraszasz mnie. - poprosiła z lekką irytacją. Poprawiła opadające jej na czoło włosy, zostawiając na nich smugę krwi.
- Dziewczyna... ma rację, stary... Dam sobie radę... - wycharczał pacjent, ponieważ drugi mężczyzna nie zareagował na jej słowa. Ale kiedy usłyszał, że jego partner się z nimi zgadza, ciemnowłosy cicho opuścił pokój. Dziewczyna westchnęła ciężko, lecz zachowała ciszę i kontynuowała oczyszczanie. Większość obrażeń nie wyglądała zbyt poważnie, ale jedno - dość paskudna rana na boku - stanowczo wymagała szycia. Ga postanowiła nie dotykać tego miejsca dopóki nie zjawi się Konan. Nie nauczono jej medycznego ninjutsu.
Na szczęście niedługo potem kobieta weszła do izolatki razem z panem Kakuzu, który był w jeszcze gorszym humorze niż na ogół. Ćma złożyła krótki raport o stanie pacjenta, a Konan podziękowała jej i nakazała dziewczynie odpocząć trochę.
Ga wyszła z pokoju, zdeterminowana aby wziąć prysznic, jednak znów wpadła na Pana Zmierzwione Włosy, siedzącego w holu.
- Co z nim? - zapytał, nieco spokojniejszy. Tym razem to on patrzył na nią z dołu.
- Wiesz, nie jestem doktorem. - fuknęła, zdzwiona jego zachowaniem. Odniosła przemożne wrażenie, że go nie lubi. - Ale będzie żył, to na pewno. - Mężczyzna pokiwał powoli głową, gapiąc się na ścianę. Popatrzyła na niego przez chwilę, ale ponieważ się nie poruszył, dodała - Nie martw się o Kisame-sama, pan Kakuzu go poskłada. A ty powinieneś odpocząć.
Pan Zmierzwione Włosy spojrzał w górę, na nią. Ga miała krew na rękach oraz na białych włosach - nie wiązała ich odkąd opuściła wioskę. Mimo, że był nieuprzejmy - nie przedstawiając się, na przykład - Ćma była zdania, że członkowie Akatsuki powinni uważać na siebie nawzajem.
Ciemnowłosy myślał w inny sposób. Co za dziwne stworzenie, powiedział do siebie, wyskakujące znikąd i mówiące mi, co mam robić. Ale ponieważ nie miał nic lepszego do roboty, postanowił posłuchać jej rady. Wstał, wciąż na nią patrząc. Nie pasowała tu, wśród tych wszystkich niebezpiecznych ludzi, z nim na czele.
- A co z tobą? - zapytał mężczyzna. Dziewczyna posłała mu delikatny, zmęczony uśmiech.
- Ani sen, ani śmierć.

4 komentarze:

  1. No no jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy naszej głównej bohaterki Ga. Szkoda że te rozdziały są takie krótkie i rzadko dodawane. Liczę na nowy rozdział że będzie tak fajny jak ten i że pojawi się szybko. Weny :*

    http://deidara-fallen-in-love.blogspot.com/
    http://naruto-gaiden-info.blogspot.com/
    http://photo-vicky.blogspot.com/
    http://mangetsu-hozuki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Itachi <3 Bo to Itachi co nie?? xD
    Konan oczywiście musi robić za kucharkę i za lekarza...Kolejny dowód na to, że bez kobiety życia nie ma :p
    A tak btw, Ty narysowałaś strój Ga? Bardzo ładnie w każdym razie ;)
    POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Itachim jazda się dopiero zacznie c: W pewnym momencie zaczął mi się wymykać spod kontroli i nawet mnie samą zaskakuje, co tu się wyrabia xD
      Tak, strój zrobiłam sama w przypływie mocy manualnych, ale kiedy próbowałam zrobić też inne wersje... Poszły w cholerę ._.

      Usuń
    2. Z Itachim jazda się dopiero zacznie c: W pewnym momencie zaczął mi się wymykać spod kontroli i nawet mnie samą zaskakuje, co tu się wyrabia xD
      Tak, strój zrobiłam sama w przypływie mocy manualnych, ale kiedy próbowałam zrobić też inne wersje... Poszły w cholerę ._.

      Usuń